Czekając na Monster Huntera

Dziś, może jutro. Kto to wie kiedy dojdzie. Ostatnio coraz bardziej zawodzę się na wszelkich spedytorach. Może powoli budzą się w nowym roku, a może tak bardzo zeszli z ceny, że teraz się odkopać z ilościami nie mogą. Jak na razie to tylko kurierzy z krwi i kości są jeszcze oki.

Czekając na Monster Huntera, odłożyłem Zeldę. Gdzieś mnie zmęczyła. Wiele tam wspaniałych rzeczy, świetnie się gra(ło) i myślę, że wrócę, ale z różnymi rzeczami myślałem a później to się kończyło jak zwykle. Nie przekreślam Breath of the Wild bo to naprawdę świetna gra. Podejrzewam, że powinienem był skupić się bardziej na misjach fabularnych i dążyć do końca. Może jest później jakaś możliwość cofnięcia się do ostatniego save’a, lub grania w świecie bez Ganona.

Po drodze rzuciłem też DoAXVV. Przestało dla mnie mieć to sens. Po tym jak wyrzuciłem 12500 VC na Hitomiową gatczę i nie dostałem nic wartego uwagi, stwierdziłem że podziękuję. Dla mnie te kilka miesięcy to czas gdy taka jakby przeglądarkowa gra free to play kończy żywot. Może gdyby ktoś wymyślił trochę inny system zdobywania ciuchów, który nagradzałby po prostu granie, dalej bym codziennie siadał na chwilę albo dwie.

Gdzieś tam jeszcze próbuję bawić się betą MTGAreny. Jak już tym rzucę to może coś więcej napiszę – a jestem niedaleki od przejścia w tryb spoczynku. Magic to świetna gra, dobrze przeniesiona na komputer broni się tym czy wersja papierowa. Choć mam wrażenie, że w wersji papierowej mam mniej szczęścia niż w tej cyfrowej.

Teraz czeka mnie jeszcze wymyślenie jakiejś sesji, nauka jakiegoś dziwnego systemu, oraz dowiedzenie się o co chodzi w Infinity. Boję się tylko, że Monster Hunter zepsuje wszystkie plany.

Ale to może dobrze…