NMW #2: RIX Prerelease

Jestem zadowolony. Zresztą zwykle dobrze się bawię podczas prereleasu. Czasem lepiej a czasem lepsiej. Ponieważ prerelease Rivals of Ixalan był dla mnie w pewnym sensie przełomowym, postanowiłem napisać o nim 5, czy 10 zdań.

Pierwszy raz odkąd biorę udział w turniejach przedpremierowych zdarzyło mi się wygrać więcej gier, niż ich przegrać. Na cztery gry, przegrałem tylko jedną, a przy tej przegranej miałem tak sympatycznego przeciwnika, że byłem bardziej zadowolony z gry, niż czasem gdy wygrywam.

Dodatkowo pewnym sukcesem jest to, że po otwarciu paczek dość standardowo miałem wielki dylemat co ja mam z tych kart złożyć – co niestety, ostatnio zdarza się coraz. Brak tzw. bomb, dużych stworów chyba coraz mniej drukują (w moich boosterach, bo Ixalanowe dinozaury potrafią gryźć (w sensie mają dużego powera)) i chyba tylko na brak removalu nie mogę narzekać.

Z czasem okazało się, że RIX jak jego prekursor może wygrywać szybko, małymi stworami z dziwnymi umiejętnościami. I tak Goblin Pirat, wyglądający jak małpa, był dla mnie taką commonowa bombą. Oczywiście sam wszystkich gier nie wygrał, ale był dość kluczowym elementem podczas każdej z nich. Do tego dziewczyna szamana, która przyzywa kolegów gdy atakuje. Niby chucherko, ale potrafi zrobić zamieszanie gdy wpada na stół w odpowiednim momencie.

Co tu dużo gdybać. Magicowy rok dobrze się dla mnie zaczął. Nic to nie znaczy, co najwyżej cieszy.