Magicowe prereleasy

Magicowe turnieje przedpremierowe od zawsze stawiały na czerpanie radości z gry. Bywa, że ktoś wymyśli jakieś konkretne solidne nagrody na takowy turniej, a ludzie którzy przyjdą je wygrać są największą szkodą dla całego spotkania.

Jak dla mnie pre to możliwość zdobycia nowych kart. Zresztą dlatego zawsze lubiłem turnieje limited. Płacę więcej, ale nie wychodzę z pustymi rękoma. Wpisowe nie musi się mi zwrócić, nie muszę dostać samych drogich kart by być zadowolonym – bo ja nimi nie handluję.

Dlatego także często wybieram taki turniej prereleasowy gdzie do wygrania jest tylko dobra zabawa. Lubię grać limited, bo tutaj liczą się umiejętności. No i szczęście w przypadku wariantu sealed. Nie zastanawiam się czy moja budżetowa talia wygra z kimkolwiek.

Zresztą im więcej prereleasów zagrałem, tym coraz mniej zacząłem się przejmować tym czy cokolwiek ugram i co ważniejsze coraz lepiej mi idzie.

Dlatego wszystkim tym, którzy idą jutro na pre Eldritch Moon życzę przede wszystkim dobrej zabawy (a i niech wyciągną takie karty jakie potrzebują do swoich talii EDH/T2). I jak najmniej eldrazich.