Categories
Recenzje

Octopath Traveler Arrangements Break & Boost

Od czasu do czasu siadam i puszczam sobie Octopath Traveler Arrangements Break & Boost. Z każdym przesłuchaniem próbuję znaleźć coś pozytywnego w tym albumie. Nie wiem czy to moje uprzedzenia, które nabyłem przy pierwszy odsłuchu, czy naprawdę ciężko mi dostrzec coś dobrego w tej płycie.

Jeszcze zanim album ujrzał światło dzienne obawiałem się idei podzielnia go na dwie koncepcje. Dalej uważam, że to nie najlepszy pomysł i choć taki został zastosowany już przy okazji FINAL FANTASY XIV: Duality ~Arrangement Album~, nie oznacza że tutaj musiał się sprawdzić.

Break to cześć bardziej relaksacyjna, spokojna bazują głównie na dźwiękach fortepianu czy instrumentów smyczkowych (The Frostland, Orewell, Beneath the Crags). Zdarzają się także utwory zagrane z przytupem, bardziej dynamicznie – Decisive Battle II z założenia jest dynamiczny, więc po co go zwalniać? Żywiołowy, skoczny A Settlement in the Red Bluffs idealnie pasowałby jako podkład do tańca irlandzkiego – choć nawet w oryginale by się do tego nadał.

Druga część, czyli Boost celuje w szybkie, mocne, czasem (niestety) po prostu głośne, gitarowe brzmienie. Kolejna aranżacja Decisive Battle II ma tak podkręcone tempo, że chyba była nagrywana już na pod sam koniec czasu w wynajętym studiu nagraniowym. W Daughter of the Dark God popisom gitarowym nie ma końca a natłok brzmienia sprawia, że trzeba się dobrze wsłuchiwać by wychwycić coś z tego utworu. W tym całym zgiełku i hałasie najlepiej wypada Battle I, w którym dostrzegam próbę dokonania chociaż symbolicznych zmian.

Główny problem Octopath Traveler Arrangements Break & Boost to nijakość aranżacji. Prawie każdy utwór w części Boost brzmi jakby muzykowi puścili większość ścieżek aranżowanego motywu i kazali grać na gitarze, dograli perkusję czy zmienili tempo – często tak naprawdę kalecząc oryginał. Sekcja Break ciut bardziej – jakościowo – się broni (a może to kwestia gustu), ale nadal ze świecą tu szukać jakiś radykalnych zmian. Czasem muzycy pozwalają sobie na nutkę improwizacji próbując tchnąć odrobinę świeżości w utwór, ale ta bardzo szybko ulatuje.

Na początku się cieszyłem. Świetne kompozycje Yasunoriego Nishikiego dostaną drugie życie. Choć pisanie drugie życie jest przesadą bo sama ścieżka dźwiękowa została wydana pół roku wcześniej. Wygląda to tak, że ktoś bardzo się śpieszył by wydać kolejną płytę zanim ludzie zapomną o Octopath Traveler i sam nie wiedział co z tym fantem ma zrobić. Niedawno wydano kolejne albumy z aranżacjami . Z jednej strony kuszą by je sprawdzić, a z drugiej boję się, że jeden z nich powiela błędy tego opisywanego.